- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
– Chyba umawialiśmy się, że śpisz w swoim łóżku! – Maurycy spojrzał groźnie na przeciągającego się Gustaffa.
– Ale to był stan wyższej konieczności! – Lis podciągnął kołdrę aż po samą szyję, tak że spod kwiecistego materiału wystawały tylko nos, oczy i uszy.
– Czyli co?
– Czyli że miałem koszmarny koszmar! Wiesz, z typu tych strasznych do potęgi! – Lis zamarł i wlepił oczekująco wielkie oczyska w Maurycego.
Maurycy również patrzył na Gustaffa, czekając na ciąg dalszy opowieści o sennej marze. Niestety ciągu dalszego nie było. Lis wpatrywał się w człowieka, a człowiek w lisa. Twardo, bezwzględnie, bez litości i brania jeńców. Wreszcie mężczyzna nie wytrzymał.
– No dobra, jaki?
– Miło, że pytasz! – Gustaff, czający się pod kołdrą w bezruchu nagle zaczął wymachiwać energicznie łapami. – Wyobraź sobie, że wygrałem w loterii pięć milionów złotych!
– I gdzie tu koszmar? Co może być strasznego w takiej wygranej?
– Bo potem przyszedł potwór!
– Potwór może przerazić, to fakt...
– Ale to był potwór hiperinflacji.
– Chyba nie było aż tak źle? – Maurycy przekrzywił głowę i lekko zmarszczył nos.
– Właśnie że było! Kostka masła kosztowała pół bańki!
– No to faktycznie, dobrze że się obudziłeś i wpadłeś do mnie do łóżka...
– Ale to nie był koniec!
– Czyli?
–Czyli okazało się, że to było dziecko, osesek hiperinflacyjny ledwo. Jego ojciec szedł kilka kroków za nim!
– Wiesz co Gustaff, przesuń się nieco. Tak jakoś się poza łóżkiem i zimno i straszno zrobiło. A ja jutro na zakupy idę. Zrób miejsce...
Komentarze
Prześlij komentarz